Wysłany: Sob Lip 11, 2009 2:02 Temat postu: Genealogia "wielkokackich" rodzin.
Zajmuję się genealogią kilku rodzin od pokoleń związanych z Wielkim Kackiem. Szukam informacji na temat rodzin: Ustarbowski, Lehmann, Rzepa (Rzeppa), Górski (Gurski). Dysponując bogatym materiałem źródłowym służę informacjami na temat innych rodzin.
Wysłany: Pon Lis 02, 2009 0:40 Temat postu: Itrich
Ponieważ reakcja jest raczej mizerna - napiszę sam do siebie.
FRANZ ANTON ITRICH - ZAPOMNIANY BOHATER Z WIELKIEGO KACKA
Franz Anton Itrich urodził się w Wielkim Kacku 26 listopada 1853 roku. W latach siedemdziesiątych, może osiemdziesiątych XIX wieku wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Tam wstąpił do amerykańskiej Marynarki Wojennej (United States Navy). Dzięki znajomości sztuki ciesielskiej, której nauczył go jego ojciec, stał się „cieślą okrętowym”, wchodząc w skład załogi pokładowej.
W roku 1898, po tajemniczej eksplozji na amerykańskim pancerniku „Maine” cumującym w Hawanie na należącej wówczas do Hiszpanii Kubie, Stany Zjednoczone wypowiedziały wojnę Królestwu Hiszpanii. Działania wojenne toczyły się w dwóch odległych od siebie rejonach świata. Na Karaibach - gdzie Amerykanie dążyli do wyparcia Hiszpanów z Kuby i na Filipinach – będących także kolonią hiszpańską.
W chwili wybuchu wojny Franz Anton Itrich pełnił służbę na pokładzie kanonierki USS „Petrel" wchodzącej w skład eskadry admirała George’a Deweya stacjonującej na Pacyfiku.
1 maja 1898 roku flota amerykańska licząca 6 okrętów (4 krążowniki i 2 kanonierki) wpłynęła do Zatoki Manilskiej u wybrzeży Filipin. Tam napotkała eskadrę hiszpańską złożoną z 2 lekkich krążowników i 7 kanonierek. Dowodzący nią adm. Montojo popełnił jednak błąd ustawiając swoje okręty na płytkich wodach wzdłuż wybrzeża, w dwóch liniach w szyku torowym. Amerykanie wykorzystując okoliczność, że płytkie wody utrudniały manewrowanie okrętom hiszpańskim, zbliżyli się do nich i trzykrotnie przechodząc w pobliżu całkowicie je zniszczyli.
Po zakończonej walce fota amerykańska zakotwiczyła naprzeciwko Manili, na polu bitwy pozostał jedynie USS „Petrel”, który otrzymał zadanie zatopienia płonących i opuszczonych przez załogi, lecz wciąż jeszcze utrzymujących się na powierzchni zatoki, okrętów hiszpańskich. Ostrzał artyleryjski nie wchodził jednak w rachubę, trzeba było bowiem sprawdzić, czy na pokładach statków nie znajdują się jeszcze ranni Hiszpanie, skontrolować ewentualny ładunek i wtedy dopiero przez podłożenie ognia na całej długości statków doprowadzić do ich całkowitego zniszczenia i zatopienia. W tym celu kapitan USS „Petrela” wysłał siedmioosobową grupę abordażową na czele której, na ochotnika stanął Franz Anton Itrich.
Przez kolejne siedem godzin grupa Itricha krążyła łodzią wiosłową po zatoce. Nie bacząc na groźbę wybuchu amunicji, czy też ostrzału ze strony hiszpańskich marynarzy mogących wciąż jeszcze przebywać na statkach, Itrich osobiście wchodził na pokład każdego wraku, by po jego skontrolowaniu pomóc w rozprzestrzenianiu się ognia. Tak doprowadzono do zatopienia pięciu okrętów. Oszczędzono natomiast transportowiec “Manila”, na którym Itrich odkrył ładunek 350 ton węgla, 35 sztuk bydła, baryłki wina i znaczną ilość amunicji. Statek ten, po remoncie, został później włączony do floty amerykańskiej.
Po wojnie, dzięki rekomendacji kapitana USS “Petrel”, Itrich został awansowany do stopnia podoficera otrzymując funkcję tzw. „głównego cieśli okrętowego” (Chief Carpenter’s Mate). Zaś 5 grudnia 1900 roku Franz Anton Itrich został odznaczony amerykańskim „medalem honoru” (Medal of Honor) – najwyższym odznaczeniem wojskowym w Stanach Zjednoczonych ustanowionym w czasie wojny secesyjnej, a nadawanym za wyjątkowe akty odwagi na polu bitwy. W uzasadnieniu napisano krótko: „pełniąc służbę w obecności wroga Franz Anton Itrych wykazał się bohaterstwem w czasie akcji”. A tak na marginesie - za udział w „wojnie hiszpańskiej” przyznano tylko siedem takich medali. Oprócz medalu Itrich otrzymał też od dowództwa marynarki wojennej nagrodę pieniężną – 100 $, a była to wówczas kwota niemała.
Franz Itrich zmarł w Kalifornii 11 czerwca 1933 roku w wieku 79 lat. Został pochowany na „San Francisco National Cmentary”. Szkoda tylko, że we wszystkich amerykańskich źródłach występuje zawsze jako „urodzony w Niemczech” – w Gross Katz koło miasta Danzig i ani słowa, że to z dziada pradziada – polski Kaszub, z polskiego Pomorza Gdańskiego.
Wysłany: Wto Maj 18, 2010 14:10 Temat postu: Rodzina Lehmann
RODZINA LEHMANN W WIELKIM KACKU
Przodkowie rodziny Lehmann z Wielkiego Kacka osiedlili się w tej wiosce dość późno. Na pewno nie było ich tu w okresie przedrozbiorowym. Pruski spis z roku 1772 wymieniając rodziny noszące to nazwisko podaje różne miejscowości Pomorza Gdańskiego, o „Gross Katz” nie wspominając. Spośród wymienionych miejscowości najbliżej Kacka leżały Żukowo (parafia Żukowo) i Koleczkowo Kolletzkau (parafia Kielno) , nieco dalej – Stogi (dziś dzielnica Gdańska), Woynow (Oliwa) oraz Połchowo, Zbychowo i Sławutówko.
Według ksiąg metrykalnych parafii chwaszczyńskiej w połowie lat osiemdziesiątych XVIII wieku w wiosce Chwaszczyno zamieszkały trzy rodziny Lehmann, aczkolwiek nie ma żadnych dowodów, że były ze sobą spokrewnione. Trzy inne rodziny pojawiły się w Osowie, Chwarznie i Tuchomku. Podobno wtedy jeszcze wszystkie te wsie leżały poza granicami parafii w Chwaszczynie – pierwsza należała do parafii w Oliwie, druga – do parafii w Kielnie, trzecia – do parafii w Żukowie. Tak się jednak złożyło, że Lehmannowie z tych wiosek swe dzieci najczęściej chrzcili w kościele w Chwaszczynie, tutaj też z zasady chowali swych zmarłych.
W owym czasie członkowie rodzin Lehmann zapisywani byli w księgach parafialnych pod nieco innymi nazwiskami: Leymann, Leyman, Leman, Lechmann.
To, że ich nazwisko zapisywano w nieprawidłowy sposób – da się jednak wytłumaczyć. Było nowe w parafii, nieznane prowadzącym księgi metrykalne – zapisywano więc je najczęściej fonetycznie – „Leman”, czasami zmiękczając poprzez dodanie „y’: „Leyman”, czasami używając pojedynczego „n” na końcu, czasami podwójnego. Jeszcze w XIX wieku kiedy rodzina „Lehmann” mieszkała już w tych okolicach od lat kilkudziesięciu, nadal zdarzały się błędy w pisowni ich nazwiska, często po latach, przez kolejnego już proboszcza, były nanoszone poprawki – przerabiano „y” na „h”, dopisywano drugie „n”. Trzeba było prawie połowy wieku żeby wszyscy zapamiętali, że Leman pisze się Lehmann.
Z Chwaszczyna do Wielkiego Kacka – niedaleka droga. Rodzinie Lehmann jej pokonanie zajęło jednak prawie trzydzieści lat. Pojawili się tutaj na stałe dopiero na przełomie pierwszej i drugiej dekady XIX wieku. Wtedy to dwaj młodzieńcy o nazwisku Lehmann – Johann i George - ożenili się z dziewczętami pochodzącymi z „wielkokackich rodzin”: Marianną Itrych (Itryk) i Marianną Wittkowską (ew. Wilkowską) i zamieszkali tu dając początek rodom Lehmann we wsi Wielki Kack.
Wysłany: Wto Maj 18, 2010 14:14 Temat postu: Re: Genealogia "wielkokackich" rodzin.
RODZINA ITRYCH / ITRICH
Rodzina Itrych od pokoleń związana jest z Pomorzem Gdańskim, a częściowo także z rejonem Bytowa i Lęborka.
W ciągu ostatnich 400 lat nazwisko to pisano bardzo różnie. Mimo wyjątków można przyjąć, że w okresie przedrozbiorowym najbardziej popularną była forma „Itryk”, czasami „Itryck”, rzadziej „Itrykowski”. W czasach zaboru pruskiego nazwisko to zaczęto zapisywać w księgach metrykalnych czasami jako „Itrych”, czasami - „Itrich”. W konsekwencji doszło do tego, że osoby mające tych samych przodków nosiły podobne, ale różne nazwiska.
Ten podział pozostał do czasów współczesnych. Obecnie nazwisk tych używa w Polsce około 350 osób: połowa „Itrych”, połowa „Itrich”, być może zdarzają się też inne formy tego nazwiska, nie ujęte przez istniejące statystyki. Jedno jest pewne – wszystkie te osoby należą do tego samego rodu, a większość z nich nadal mieszka na ziemiach swych przodków.
Najwcześniejsze informacje o rodzinie Itrych pochodzą z połowy XVII wieku. W roku 1656 szlachcic Joannes Itrych legitymujący się tytułem „Generosus Dominus” – co oznaczało szlachcica, bezpośredniego lennika korony - piastował stanowisko chorążego w pułku dragonów generała Jacoba Weyhera – założyciela miasta Wejherowa - uczestnicząc w wojnie, która przeszła do historii pod nazwą „potopu szwedzkiego”.
W XVIII wieku rodziny Itrych odnajdujemy przede wszystkim w rejonie Wieżycy:
- na północny – zachód od Wieżycy, pomiędzy jeziorami Raduńskimi, a jeziorem Ostrzyckim: w wioskach Nowe Czaple (Neu Czapel), Stare Czaple (Alt Czappel) i Przewóz, należących do parafii w Stężycy,
- w sąsiedniej parafii Szymbark (Schoenberg);
- oraz we wsi Babi Dół (Babenthal) leżącej w pobliżu jaru Raduni.
Pierwsze ślady obecności rodziny Itrych (Itrich) w Wielkim Kacku pochodzą z połowy wieku XVIII. W roku 1654 mieszkało tu małżeństwo: Tomasz (Thomas) i Marianna. Tomasza zapisywano najczęściej jako „Itryk”, czasami – „Itrykowski”, Marianna była z domu Winckler.
W ciągu następnych kilkudziesięciu lat rodzina Itryk (Itrych) z Wielkiego Kacka rozrosła się do znacznych rozmiarów. W pierwszej połowie XIX wieku Itrychowie należeli do swoistej elity wielkokackiej społeczności. Jednym z 15 gospodarzy, którzy na początku wieku zostali uwłaszczeni przez Prusaków otrzymując na własność pełnorolne gospodarstwa był Michael (Michał) Itrych. Odtąd pisało się o nim „gbur”, co nobilitowało zarówno jego jak i rodzinę, tym bardziej, że owych „rodzin gburskich” przez cały wiek XIX w Wielkim Kacku nigdy nie było zbyt wiele.
W późniejszym okresie, wraz ze wzrostem liczebności rodu, większość Itrychów musiała jednak szukać zajęć poza rolnictwem. Układało im się różnie: na przykład w latach trzydziestych XIX wieku pewien Itrych był służącym (Jakub), inny kołodziejem (Michał), jeszcze inny – kościelnym (Józef).
W połowie wieku w Wielkim Kacku mieszkało sześć rodzin Itrych/Itrich. Jedną z nich stanowili: cieśla Joseph (Józef) Itrich, jego żona Józefina z domu Littwin i kilkoro ich dzieci. Była wśród nich córka Ewa Helena (ur. w 1851) i syn Franz Anton (ur. w 1853). Dwadzieścia cztery lata później – w roku 1875 – Helena wyszła za mąż za Antoniego Lehmanna. Natomiast jej brat wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, by w końcu wieku zostać „bohaterem” swojej nowej ojczyzny, o czym opowiedziałem już wcześniej.
Wysłany: Sob Maj 22, 2010 19:29 Temat postu: Re: Genealogia "wielkokackich" rodzin.
RODZINA KASZUBOWSKICH
Historia rodziny Kaszubowskich (Kaschubowski) w Wielkim Kacku zaczęła się pod koniec lat 40-tych XIX wieku. Wtedy do wioski przybyli dwaj bracia – Joseph i Johann Kaszubowscy. Nie wiem co ich tutaj sprowadziło. Wiem jednak, że urodzili się w miejscowości Papier Muhle czyli w Papierni. W Polsce jest kilka miejscowości o takiej nazwie. W tym wypadku chodzi jednak pewnie o niewielką osadę kaszubską położoną koło wsi Lipusz na zachód od Kościerzyny. Osada swą nazwę wzięła od znajdującego się w niej specjalnego młynu do produkcji papieru (papier muhle - młyn papierniczy). W połowie XIX wieku w osadzie stało 6 domów mieszkalnych zamieszkałych przez około 60 – 70 mieszkańców, z których większość stanowili luteranie. Rejon Kościerzyny, a także okoliczne powiaty (chojnicki, starogardzki) były terenami, z którymi przez pokolenia związany był ród Kaszubowskich. Do dzisiaj mieszka tu większość spośród 1300 osób noszących współcześnie to nazwisko w Polsce.
Starszy z braci – Joseph około roku 1850 ożenił się z Susanną z domu Ritz z Wielkiego Kacka. Młodszy – Johann ożenił się 28 października 1855 roku, także z panną z domu Ritz, także z Susanną, tyle że z innych rodziców. I tak to dwaj bracia z Papierni dali początek rodowi Kaszubowskich z Wielkiego Kacka.
Wysłany: Śro Maj 26, 2010 12:10 Temat postu: Re: Genealogia "wielkokackich" rodzin.
RODZINA GÓRSKICH (GURSKICH)
Od północy i północnego zachodu parafia chwaszczyńska przez wieki graniczyła z równie starą parafią, której siedzibą było Kielno (Kolln) wymieniane w źródłach już w roku 1325. Spośród wsi i osad należących do tej parafii najbliżej Wielkiego Kacka leżała wioska Wiczlino.
Obie wsie łączył historyczny trakt przecinający Pustkowie (Dąbrowę) , którym przez dziesięciolecia raz w roku z Wielkiego Kacka i okolic podążały pielgrzymki na Kalwarię Wejherowską: przez Wiczlino, Wielką Rolę, Koleczkowo i Bieszkowice. I właśnie z tymi okolicami związana jest przeszłość rodu Gurskich. Przede wszystkim z Wiczlinem i terenami leżącymi na północ od wioski. Tu gdzie dzisiaj na brzegu lasu znajduje się końcowa pętla linii autobusowej znajdowały się kiedyś niewielkie przysiółki: Niemotowo, Dembowa Góra, Brzozowa Góra, które z racji znacznego oddalenia od wioski określane były wspólnym mianem – Pustkowia Wiczlińskiego. Mieszkali Gurscy także we wsi Bieszkowice, a w II połowie XIX wieku gdy liczba rodzin noszących to nazwisko sięgnęła dwudziestu można ich było spotkać także w wielu innych miejscach tej rozległej parafii.
Gurscy od zawsze pisali się przez „u” otwarte. Wiedziano o tym w parafii w Kielnie i odnotowując śluby, małżeństwa i zgony członków tej rodziny prawie nigdy nie popełniano błędów. Gorzej było, gdy któryś z Gurskich przenosił się do innej parafii. Prawie zawsze już przy pierwszym wpisie w księdze parafialnej „poprawiano” im nazwiska na „Górski”, bo przecież „góra” i „górski”. A ponieważ w XVIII i I połowie XIX wieku mało który z mieszkańców kaszubskich wsi mógł pochwalić się umiejętnością czytania i pisania, a jeśli nawet – to nie miał śmiałości księdzu przez ramię zaglądać, więc nie prostował tego co ksiądz pisał. A jak już w księgach zapisano to z zasady pozostawało na zawsze. I w ten sposób wielu „Gurskich” stało się „Górskimi”. Różnica zaś pomiędzy tymi nazwiskami jest ogromna:
- „Gurski” bowiem, to nazwisko rzadkie, kaszubskie, występujące przede wszystkim na Pomorzu Gdańskim, nosi je w Polsce zaledwie około 400 osób;
- „Górscy” zaś, to nazwisko popularne, występujące we wszystkich województwach i niemal we wszystkich powiatach, a używa je ponad 45 tysięcy Polaków.
Wśród wielu rodzin Gurskich w parafii Kielno było także pewne małżeństwo: Joseph i Helena z domu Izlett (?), urodzeni na początku wieku XIX. Gdzieś około roku 1840 wraz z piątką swych dzieci przenieśli się do wsi zwanej Espenkrug leżącej nad jeziorem o tej samej nazwie.
Espenkrug zaś to nic innego – tylko Osowa. Tyle, że współcześnie tą nazwą określa się osiedle, które zaczyna się tuz za obwodnicą i ciągnie wzdłuż drogi z Oliwy do Chwaszczyna aż za linię kolejową łączącą Gdynię z Kościerzyną. Kiedyś zaś na tym terenie znajdowały się dwie miejscowości.
Pierwszą była wieś Wysoka Wittstock (tuż za obwodnicą), której historia sięga wieku XIII. Od tego to czasu należała do posiadłości oliwskich cystersów. Aż do roku 1782 kiedy to Prusacy upaństwowili i rozparcelowali grunty oddając je w wieczystą dzierżawę. W roku 1819 wieś liczyła 12 gospodarstw i 80 mieszkańców.
W porównaniu z Wysoką historyczna Osowa jest młoda - pierwsza o niej wiadomość pochodzi z 1763 r. Jak zanotowano w aktach klasztoru w Oliwie, była to: przydrożna karczma za Wysoką. W 1772 r. Michał Schultz otrzymał na nią przywilej dzierżawny na 20 lat. Nazywano ją Espenkrug, czego polskim odpowiednikiem, być może starszym niż nazwa niemiecka, jest Osowa - Karczma. Owa karczma bowiem znajdowała się wśród drzew osik, zwanych niegdyś „osami” – stąd przydawka „osowa”. Z czasem, ze względu na niewygodę posługiwania się dwuczęściową nazwą miejscowości, drugi jej człon uległ zanikowi i pozostała tylko „Osowa.
Karczma, która była zaczątkiem wsi, stała tuż przy wschodnim krańcu jeziora, zwanego Osowskim, wówczas w całości należącego do Chwaszczyna, pomiędzy jeziorem, a drogą (dziś ul. Kielnieńską, pod nr 169). Można tu było nie tylko zjeść ale i przenocować.
Kiedy rodzina Gurskich przybyła do Osowy, a przypomnijmy – było to około roku 1840 – oprócz karczmy była tu już niewielka wieś licząca kilkanaście zabudowań, które w większości stały przy drodze prowadzącej do Chwaszczyna. Od pewnego też czasu Osowa (Espenkrug) należała do parafii w Chwaszczynie (poprzednio do parafii oliwskiej).
Wśród dzieci Josepha i Heleny Gurskich byli też: Jacob i Johann. W roku 1868 obydwaj ożenili się. Najpierw Jacob – z Ewą Miszewską, wdową z Wielkiego Kacka, wkrótce potem – Johann, z młodszą od siebie o lat osiem Marianną Kańską (Kęsk) także mieszkającą w Wielkim Kacku. Po ślubach obydwaj bracia zamieszkali w Kacku, w domach swych żon. Jacob i Ewa wspólnych dzieci nie mieli, natomiast Johann i Marianna mieli ich aż dziesięcioro .
I jeszcze jedna ważna uwaga: zawarcie małżeństw odnotowano w księdze ślubów parafii chwaszczyńskiej. Tyle, że w obu przypadkach ksiądz wpisał „Górski”, zamiast „Gurski”, taką bowiem pisownię uznał za poprawną. Potem zaś konsekwentnie pod tym nazwiskiem zapisano wszystkie dzieci Johanna i Marianny. W ten to sposób w roku 1868 gałąź rodziny Gurskich z Wielkiego Kacka, być może nawet o tym nie wiedząc, zmieniła swoje rodowe nazwisko.
Dołączył: Śro Sie 11, 2010 21:09 Posty: 2 Skąd: Gdyni
Wysłany: Śro Sie 11, 2010 21:23 Temat postu: Do Pana Krzysztofa
Przeczytałam z ciekawością Pański artykuł i chciałabym zapytać czy w swoich poszukiwaniach natknął się Pan na nazwisko LITWIC,mój dziadek miał tam gospodarstwo,potem jemu synowi,je odebrano-polityka,było to w roku 1974 (ok.)Nie wiem ile pokoleń wstecz zamieszkiwało w Wielkim Kacku.Pozdrawiam
Wysłany: Czw Sie 12, 2010 21:52 Temat postu: Re: Genealogia "wielkokackich" rodzin.
Z nazwiskiem Litwic w wiekach XVIII/XIX w Wielkim Kacku ani w parafii chwaszczyńskiej nie zetknąłem się. Najbardziej zbliżone to Litwin (Littwin). Żeby jednak dokładniej sprawdzić musiałbym mieć więcej danych.
Pozdrawiam - Krzysztof L.
Dołączył: Śro Sie 11, 2010 21:09 Posty: 2 Skąd: Gdyni
Wysłany: Sob Sie 14, 2010 0:41 Temat postu: Re: Genealogia "wielkokackich" rodzin.
Moje dociekania rozwiązały język rodzinie,teraz wiem,że dziadek Litwic,wprowadził się na gospodarkę żony,gdyż wraz siostrą,otrzymały one ją po matce-jedna była z pierwszego małżeństwa(podobno Kaszeba,ale może chodzi o nazwisko Kaszubskich,bo w rodzinie paru ich mamy,podobno,gdyż dziadkowie nie utrzymywali kontaktów z rodziną),druga córka moja babcia Jadwiga była z drugiego małżeństwa,wyszła za mąż za Józefa Litwic.Mieli dużo pola,bo od Dąbrówki ul. Waniliowej,aż do głównej drogi-Chwaszczyno-Gdynia.
Wysłany: Pon Paź 11, 2010 16:07 Temat postu: Rodzina Lehmann
Poszukuję informacji odnośnie Antoniego Lehmann, zmarłego 18.09.1939r. w obronie wybrzeża. Szczególnie zależy mi na pochodzeniu oraz imionach rodziców. Dziękuję za wszelkie informacje.
Raczej nie będę pomocny gdyż moja wiedza bardziej dotyczy wieku XVIII i XIX.
Wiem jedynie że:
- Lechman Antoni (występujący w źródłach także jako Lehmann Antoni - co wydaje się formą bardziej poprawną) urodził się w roku 1908 w miejscu mi nieznanym. W kampanii wrześniowej walczył jako strzelec Obrony Narodowej. Zginął w Babim Dole 18 września, jego grób znajduje się na Cmentarzu w Redłowie kwatera XII/120.
RODZINA USTARBOWSKICH
Najstarsza, zachowana informacja dokumentująca pobyt rodziny Ustarbowskich w Wielkim Kacku pochodzi z roku 1747.
6 sierpnia tegoż roku w miejscowym kościele miał miejsce ślub udzielony przez proboszcza parafii chwaszczyńskiej – księdza Piotra Franciszka Gurskiego. Młodą parą byli: Georg Arent (Arendt) i Marianna z domu Mazur. Jednym z dwóch świadków na tym ślubie był natomiast Michael Nicolaus Ustarbowski.
W owym czasie w Wielkim Kacku mieszkało około 15 – 20 rodzin, a ponieważ rodziny były wielodzietne, z zasady też wielopokoleniowe ogólna liczba mieszkańców sięgała 150 osób. Wszyscy byli poddanymi biskupa kujawskiego. Niemal całą ziemię uprawną zajmował biskupi folwark dawany w użytkowanie kolejnym dzierżawcom na podstawie kilkuletnich kontraktów. W połowie XVIII wieku wieś i folwark dzierżawił od Kościoła najpierw Joannes von Jasiński, a po nim Franciscus von Lewinski i to oni korzystali z pracy pańszczyźnianej kackich gospodarzy.
W posiadaniu mieszkańców oprócz domów i zabudowań gospodarczych znajdowały się jedynie niewielkie pola liczące nie więcej niż kilka mórg ziemi. Niewielkie – bo w Kacku nie było już gburów – czyli pełnorolnych gospodarzy. Większość zaliczała się do kategorii „Bauern Kossäthen” czyli była zagrodnikami. Było też kilku „Instleute” czyli komorników. Ci nie posiadali nic – ani ziemi, ani chaty, pracowali w folwarku w zamian za dach nad głową.
Nie wiem ile wpomniany wyżej Michael Nicolaus Ustarbowski miał dzieci, na pewno miał jednak syna, który urodził się około roku 1741, a któremu na chrzcie nadano imię Peter czyli Piotr.
Niemal 30 lat później – 2 maja 1772 roku – wspomniany Peter ożenił się z Marianną z domu Jasińską, a świadkami na ślubie byli mieszkańcy Wielkiego Kacka, obydwaj mężczyźni – jak to było w zwyczaju: Krzysztof Kazubowski i Józef Mazurowski. W ciągu następnych lat przyszły na świat dzieci Piotra i Marianny: Ewa, Marianna, Johann i Joseph.
Piotr Ustarbowski zmarł w roku 1801. Jego synowie byli jeszcze nieletni: Johann miał wówczas lat 17, a Joseph zaledwie lat 9. Po śmierci Petera przez jakiś czas gospodarstwo prowadziła więc jego żona Marianna. Choć częściej mówiło się o niej i pisało jako o „Piotrowej” Ustarbowskiej czyli „wdowie po Piotrze”, stąd zapewnie zamieszanie w źródłach wymieniających posiadaczy gospodarstw w Wielkim Kacku.
Johann (Jan) Ustarbowski – starszy syn Piotra i Marianny. To on z czasem przejął „ojcowiznę”, choć nie było tego dużo: dom, zabudowania gospodarcze i kilka mórg ziemi. Około roku 1805 Johann ożenił się z Krystyną (Christina) z domu Pallash. Pomiędzy rokiem 1806, a 1827 urodziło im się dziesięcioro dzieci. Pięcioro zmarło jeszcze w dzieciństwie, lecz trzej synowie dożyli wieku dorosłego i założyli własne rodziny. Byli to: urodzony w roku 1806 – Johann, w 1815 r. – August i w 1827 r. – Anton. Johann zmarł w roku 1827. Miał zaledwie 43 lata. Jego żona przeżyła go o lat prawie czterdzieści.
Joseph (Józef) Ustarbowski – młodszy syn Piotra i Marianny. Dwukrotnie żonaty: najpierw z Heleną z domu Weyner (około roku 1823), a po jej śmierci z Elisabeth z domu Miotk. Miał pięcioro dzieci. Syn Joseph zmarł w dzieciństwie, trzy córki powychodziły za mąż, pierworodny syn Johann urodzony w roku 1824 nie ożenił się, zmarł w roku 1871 w wieku 47 lat. I w ten to sposób wygasła ta „linia” rodu Ustarbowskich.
Synami Johanna kontynuującymi ród Ustarbowskich w Wielkim Kacku byli Johann, August i Anton.
* Johann (Jan) Ustarbowski urodził się 10 listopada 1806 roku.
Kiedy podrósł rodzice wysłali go na naukę zawodu – do Małego Kacka, Kolibek, a może nawet do samego Sopotu. Pod okiem „mistrza” terminował w zakładzie krawieckim. Po zakończeniu nauk stanął na egzamin przed starszyzną cechową. Zaprezentował zleconą mu pracę, a mistrz zaświadczył o jego umiejętnościach. Potem zaś wniósł obowiązkową opłatę cechową i stał się czeladnikiem sztuk krawieckich. Przez kilka kolejnych lat pracował („praktykował” w wybranym przez siebie zakładzie. Po zdaniu egzaminu mistrzowskiego powrócił do Wielkiego Kacka by za odłożone pieniądze otworzyć skromny ale za to własny warsztat krawiecki. I dlatego w źródłach wymieniany jest nie tylko jako „krawiec” - Schneider, ale także Eigentumer – czyli „właściciel”.
W roku 1832, w wieku 26 lat, Johann ożenił się z młodziutką, 18-to letnią, Ewą Derowską – córką karczmarza z Wielkiego Kacka. Świadków na ślubie młoda para miała nie byle jakich. Jednym był sołtys Wielkiego Kacka – Michał Jasziński (Jaschinski), drugim zaś miejscowy nauczyciel, zwany „szkolnym” – Franc Wolszon (Wolschon).
Johann i Ewa mieli dzieci siedmioro. Wkrótce po urodzeniu ostatniego z nich, w roku 1846, a może 1947, Ewa zmarła, miała wtedy niewiele ponad 30 lat.
11 lutego 1849 roku Johann ożenił się po raz drugi. Miał wtedy ponad 42 lata, zaś jego nowa żona lat niespełna 24. A była nią – Susanna Julianna z domu Schenk z Wielkiego Kacka, córka Johanna i Julianny z Jasinskich.
W ciągu następnych 14 lat na świat przyszło sześcioro dzieci Johanna i Susanny.
* August Ustarbowski urodził się w roku 1815. Na przełomie lat 30-tych i 40-tych XIX wieku po parcelacji ziem folwarcznych wszedł w posiadanie dużej działki ziemi na której postawił własny dom. Leżała ona w górnej części dzisiejszej ul. Źródło Marii (po jej prawej stronie) w części wsi, którą określano mianem „Święty Koniec”
Dom stanął przy wioskowej drodze, pole zaś ciągnęło aż do traktu na Chwaszczyno. Po latach pole to przecięła trójmiejska obwodnica.
August ożenił się późno, miał już wtedy skończone lat 30. Jego żoną została Karolina z domu Jtrich. W czasach II Rzeczypospolitej czasami nazwisko to spolszczano – na Idczak. Mieli ośmioro dzieci: pierwszym był Johann urodzony w roku 1846, ostatnim – Franz, który przyszedł na świat 18 lat później.
* Anton Ustarbowski był najmłodszym z braci. Urodził się w roku 1827, zaledwie kilka miesięcy przed śmiercią swojego ojca. Ożenił się pod koniec lat 50-tych – z Elisabeth Arendt. Ze związku tego było sześciu synów i trzy córki. Nic mi nie wiadomo by któryś z synów założył własną rodzinę i przekazał nazwisko rodowe następcom.
Następne pokolenie rodziny Ustarbowskich w Wielkim Kacku to dzieci wymienionych wyżej braci. Było ich w sumie 30. Mogło by więc się wydawać, że w czwartej ćwierci XIX wieku ród Ustarbowskich w Wielkim Kacku powinien rozrosnąć się do znacznych rozmiarów. Były to jednak czasy gdy rodzących się dzieci było równie dużo co umierających: „na febrę, na krosty, na krepę (?), na auscerung (?), na ból głowy, kolkę, kaszel, gorączkę, słabość, na ból piersi lub wielką chorobę” (zarazę). Tak w księgach parafialnych najczęściej określano przyczynę śmierci. W efekcie wieku dorosłego dożywała mniej niż połowa urodzonych. Tak też było w przypadku Ustarbowskich. Z trzydzieściorga dzieci rodzinę zdołało założyć zaledwie dziewięć osób. Sześć dziewcząt wyszło za mąż, wszystkie za mężczyzn z tej samej parafii, najczęściej – z tej samej wioski, czyli z Wielkiego Kacka. Weszły do rodzin: Wolszczan, Reitz, Krause, Brilowski, Piotrowski, Weber. Natomiast ożeniło się - tylko trzech młodych Ustarbowskich. Byli to: syn Johanna (krawca) – Andreas oraz dwaj synowie Augusta (rolnika) – Johann i Franz.
W ten to sposób pod koniec XIX wieku mieszkały w Wielkim Kacku tylko trzy rodziny noszące nazwisko Ustarbowski. Byli to:
* Andreas Ustarbowski (ur. w 1851 r., syn Johanna) z żoną Susanną z domu Kaszubowską i szóstką dzieci, które urodziły się w latach 1880 – 1893;
* Johann Ustarbowski (ur. w 1846 r., syn Augusta) z żoną Augustyną z domu Wittstock i czwórką dzieci urodzonych w latach 1873 – 1878;
* Franz Ustarbowski (ur. w 1864 r., syn Augusta) z żoną Anną z domu Szlak (Schlass) i pięciorgiem dzieci, z których trójka pochodziła z pierwszego małżeństwa z Marianną z domu Jasińską wdową po Wittstocku.
Wiek: 66 Dołączył: Śro Mar 24, 2010 12:24 Posty: 14 Skąd: Wielki Kack
Wysłany: Pon Paź 18, 2010 8:53 Temat postu: Zaproszenie
Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie, klub w Wielkim Kacku zaprasza 9 listopada o godz. 18:45 do kawiarni ,, Przystań’’ przy kościele p.w. Św. Wawrzyńca, w którym odbędzie się wykład dr. Tomasza Rembalskiego pod tytułem ,,Dzieje Wielkiego Kacka’’.
Mariusz Pająk
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Portal www.MojeOsiedle.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi
zamieszczanych przez użytkowników serwisu. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo
lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną
lub cywilną.